Radzieckie eksperymenty i legenda o „zombie”
W Związku Radzieckim prowadzono szereg tajnych programów biologicznych i chemicznych, które budziły obawy na całym świecie.
Tajny projekt ZSRR: eksperymenty, o których nie miało być świadków
Przez dziesięciolecia Związek Radziecki budował swoją potęgę w cieniu — za murami zamkniętych miast, w laboratoriach niewidniejących na mapach i w ośrodkach, których istnienia oficjalnie zaprzeczano. Według nieoficjalnych relacji i fragmentarycznych przecieków, jednym z najbardziej niepokojących kierunków badań były eksperymenty nad całkowitym podporządkowaniem ludzkiego organizmu.
W tej narracji nie chodziło o stworzenie broni, która zabija. Chodziło o coś znacznie bardziej użytecznego: człowieka pozbawionego woli.
Źródła alternatywne twierdzą, że w ramach radzieckich programów biologicznych i neurochemicznych prowadzono testy nad połączeniem silnych toksyn, środków psychoaktywnych oraz ekstremalnej deprywacji sensorycznej. Celem miało być doprowadzenie organizmu do stanu, w którym funkcje życiowe są zachowane, lecz świadomość ulega niemal całkowitemu wygaszeniu.
Tak narodzić się miała legenda o „zombie” — nie w sensie filmowym, lecz jako człowieku biologicznie żywym, lecz mentalnie złamanym.
Według tej teorii eksperymenty prowadzono na więźniach politycznych i osobach „znikających” z systemu. Oficjalnie trafiali do łagrów lub szpitali psychiatrycznych. Nieoficjalnie — do ośrodków badawczych, gdzie testowano granice ludzkiej wytrzymałości. Substancje chemiczne miały tłumić emocje, uszkadzać procesy decyzyjne i pozostawiać ciało w stanie automatycznego funkcjonowania.
Ciała nie powstawały z grobów. One nigdy z nich nie wychodziły.
Zwolennicy tej teorii wskazują, że ZSRR rzeczywiście posiadał rozbudowany program broni biologicznej oraz tajne laboratoria toksykologiczne. Oficjalne katastrofy, takie jak wycieki śmiercionośnych patogenów, mają być jedynie widocznym fragmentem znacznie większego projektu. Reszta — według tej narracji — została skutecznie wymazana z archiwów wraz z upadkiem Związku Radzieckiego.
Najbardziej niepokojące w tej opowieści jest jednak to, że celem nie miało być stworzenie armii. Chodziło o dowód, że człowieka można złamać do tego stopnia, iż przestaje być jednostką, a staje się biologicznym narzędziem.
Jeśli ta teoria jest choć częściowo prawdziwa, „radzieckie zombie” nie były potworami. Były produktem systemu, który uznał, że najczystszą formą kontroli nie jest śmierć, lecz odebranie człowiekowi samego siebie.
